WYIMAGINOWANY~ 76 Posted May 6, 2014 Share Posted May 6, 2014 Dość już twoich i moich łezJak jest wiesz, masz twarz zasmuconąCzujesz się źle, daję słowoByć skałą, wokół której tonąZgadzam się z tobą, z każdą racjąZrobię na przekór, z premedytacjąSen winowajcy nie jest lekki, elegii posłuchajTak jak ty mam w sobie polskiego duchaMorze spływa z wanny na kafelki podłogiRozrzucone, skacowane ramiona i nogiKiedy opada mgła, wiem, to ból też opadłZostaw strach i gniew, żal i rozpaczWszystko powoli dochodzi do mnieOtrząsam się z goryczy najlepszych wspomnieńCiężki charakter, wiem, mam z naturyAle chcę wierzyć w słońce, nie chcę już wierzyć w chmuryTo jest ten moment, odstawiam z wódką lódChcę słyszeć w domu tupot małych stópNie chcę przepraszać wszystkich od ranaBudzić się, żyć w żołądku LewiatanaMoże tą duszę uwolni śmierć, nie wiemCzuję to ciało, jest dla niej więzieniemWyrzuty sumienia, a po nich szczerośćWalka ze sobą z dnia wczorajszegoModlę się o to, chociaż nic nie pomożeGdy przeznaczenie w parszywym humorzeZacząć od zera, zepchnąć w niepamięćWszystkie problemy zamurować w ścianieTen trend jak ty nie mogę przestać nucićZły sen, z którego chcę się obudzićMoże chcę dobrze, ale przynoszę bólI nagle wszystko wokół warte jest...Biegnę do nikąd, choć coś mówi stójOtwarta rana, ja znów sypię sólBraterstwo tej samej niedoliLos rzuca kłody pod nogiNerwy rwą się spod kontroliZawsze muszę coś spierdolićŚwiat jest okrutny, lecz nie ma się co rozczulaćChoć rozterek mam często więcej, niż pan JędrulaI akurat mi nie trzeba brachu wciąż nowych spięćBo odejdę z tego świata z hukiem, jak Johny AgeKolejny tekst o tym, że w tym życiu ciężkoJestem tym koleżką, który przeszedł w życiu piekłoI kolejną męką są odpały, były, będąTo demony przeszłości, które zbyt często mnie gnębiąTu gdzie słowo przepraszam nie tłumaczy mnie na pewnoBo wiem, że nie to jedno wydarzenie dziś potępiąŚwiadkowie mego życia, ten gnój wciąga ich w to bagnoKtóre nierzadko jak na dnie rani ich tak bardzoTen który jako dzieciak musiał podejmować szeregDorosłych decyzji, w tym dorosłym życiu wymiękłJa podejmę ten wysiłek, wiem, że nie ma na co czekaćTylko w tym dorosłym życiu dziś jest niedojrzały dzieciakMoże chcę dobrze, ale przynoszę bólI nagle wszystko wokół warte jest...Biegnę do nikąd, choć coś mówi stójOtwarta rana, ja znów sypię sólBraterstwo tej samej niedoliLos rzuca kłody pod nogiNerwy rwą się spod kontroliZawsze muszę coś spierdolićGdyby za to mi płacili miałbym królestwoWiesz co? sam oszukuję się tak częstoZnów w lustrze nie poznaję swojej twarzyNiebo ma kolor sińców pod oczamiCzy do księżyca powinienem wyć?Nie powiem, że nie stało się nicA jak nie ty, to kto mi został?To całe życie, jak słona kroplaMoże chcę dobrze, ale przynoszę bólI nagle wszystko wokół warte jest...Biegnę do nikąd, choć coś mówi stójOtwarta rana, ja znów sypię sólBraterstwo tej samej niedoliLos rzuca kłody pod nogiNerwy rwą się spod kontroliZawsze muszę coś spierdolić Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts