Luxi 1 495 Moderator Opublikowano 10 Lipca 2020 Moderator Udostępnij Opublikowano 10 Lipca 2020 Pasta #3 ******************************************************************************************************** W listopadzie stary kumpel się żenił. Spisywałem od niego notatki do matury i piłem z nim do połowy studiów, więc wypadało pójść. Wyciągnąłem z szafy garnitur, odpaliłem dziewczynie kasę na sukienkę, wsadziłem trochę oszczędności do koperty i pojechali! Sam ślub był w porządku – hymn do miłości, Mendelsohn i sypanie kwiatków, tylko ksiądz mocno zaciągał – człowiek ze wsi wyjdzie, ale wieś z człowieka nigdy. Chwilę potem zameldowaliśmy się na wsi (wesele organizował brat jednego z gości, więc było taniej) i tu zaczęła się zabawa. Wóda zryła banię, Zenek padł już o 21, dzieciaki darły mordę, moja zakumplowała się przy winie z kuzynkami panny młodej, a ja gadałem z ludźmi – z jednym, nieudolnym pisarzem, o literaturze, z drugim o polityce, a z trzecim, z pozoru typowym wsiurem, o sytuacji na Dalekim Wschodzie – o dziwo się znał. Około 23 wjechał na stoły prezent od ojca panny młodej (swoją drogą, miała kapitalne szpilki) – 15 litrów bimberku. Nektar bogów był pyszniutki, aczkolwiek nieco za duży dodatek piołunu i podejrzane grzybki na zagrychę miały zgubne skutki. Do oczepin zacząłem widzieć potrójnie, pan młody zgubił buty i chodził boso, brat panny młodej zaczął pospolicie skrzeczeć nad kiblem, a nieudolny pisarz spektakularnie zbełtał się świadkowej w dekolt w tańcu. O północy zaczęła się ostateczna apokalipsa – goście podostawali prawdopodobnie halucynacji i bełkotali bez sensu, ktoś szalał na parkiecie z Krzyśkiem krzakiem wyrwanym z ogródka, jakiś dziadyga opowiadał swoje wspomnienia z rzezi (nadal pamiętam, co można zrobić z widłami i ogniskiem), a mi objawiła się jakaś plugawa szkarada i darła się, że więcej nie piję. Potem okazało się, że moja luba po szóstym kieliszku zrobiła „EEEE” i padła twarzą w sałatkę. Koło 3 rano we wszystkich trzymających się jeszcze na nogach wstąpił duch bojowy i z okrzykiem „ZAWSZE I WSZĘDZIE...” pijane towarzystwo ruszyło na krucjatę, którą powstrzymał zamek w drzwiach. O świcie resztki towarzystwa, które w większości zasnęło po kątach, zerwało się do jakiegoś psychodelicznego tańca. Nie pamiętam, jak dotarłem do domu, ale kiedy o 17 rano obudziłem się na kacu gigancie, przez spustoszone etanolem szare komórki przetoczyły się dwa pytania: Jakim cholernym cudem jeszcze żyję? I dlaczego cholerny Staszek Wyspiański przez całą noc stał pod ścianą i notował, patrząc na resztę weselników z pogardą? ******************************************************************************************************** 2 1 2 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bombiczi 476 Opublikowano 10 Lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 10 Lipca 2020 Hej! Nie widzisz zawartości tego postu? Zaloguj się lub Zarejestruj nowe konto, aby korzystać ze wszystkich dostępnych funkcji! 1 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zajączek zagłady 119 Opublikowano 11 Lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 11 Lipca 2020 Hej! Nie widzisz zawartości tego postu? Zaloguj się lub Zarejestruj nowe konto, aby korzystać ze wszystkich dostępnych funkcji! 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi